Pojazd pchany na drodze w przypadku braku paliwa jest pojazdem w ruchu i ubezpieczyciel odpowiada z ubezpieczenia komunikacyjnego OC orzekł SA w Warszawie
We wrześniu 2020 roku wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Warszawie zakończył się proces dotyczący zdarzenia, które miało miejsce jeszcze w 2011 roku. Prawie 10 lat temu, w sierpniu późną wieczorową porą w wyniku wypadku na drodze zginęły dwie osoby – Pani Zdzisława i jej córka w wieku szkolnym.
Do wypadku doszło, gdy kobieta podróżowała wraz z trojgiem małoletnich dzieci autem osobowym kierowanym przez koleżankę. W pewnym momencie, gdy w pojeździe zabrakło paliwa, kobiety postanowiły, że Pani Zdzisława, przy pomocy dwóch małoletnich córek, przepchnie auto do najbliższej stacji paliw. Z powodu ulewnego deszczu, warunki atmosferyczne tamtej nocy były bardzo niekorzystne, utrudniające jazdę. Kobieta wraz z córkami pchając auto częściowo zasłaniała jego tylne światła, przez co widoczność auta była dodatkowo ograniczona. W takich okolicznościach w samochód oraz pchające go osoby wjechało inne auto. W wyniku tego wypadku zmarła Pani Zdzisława i jedna z jej córek.
W toku postępowania o kompensację szkody dla najbliższych z ubezpieczenia OC posiadaczy pojazdów mechanicznych Zakład Ubezpieczeń podnosił że nie ponosi odpowiedzialności za szkodę, bowiem szkoda wyrządzona osobom pieszym pchającym pojazd, poruszany wyłącznie silą mięśni ludzkich (także po drodze publicznej), nie pozostaje w związku z ruchem tego pojazdu, w sytuacji, gdy szkoda wyrządzona osobom pchającym została spowodowana wyłącznie najechaniem tychże osób przez inny pojazd. Tym samym nie mieści się w zakresie odpowiedzialności zakładu zgodnie z art. 34 ust. 1 i 35 ustawy o ub. obowiązkowych w zw. z art. 436 kodeksu cywilnego.
Pełnomocnik powodów wskazywał na szerokie ujęcie odpowiedzialności ubezpieczyciela w art. 34 ust. 2 ustawy o ub. obowiązkowych potwierdzane w orzecznictwie SN, co pozwala na uznanie, że nie wyłącza ruchu wbrew stanowisku pozwanego, że samochód był poruszany siłą mięśni ludzkich. Odmienną sytuacją jest – jak wskazuje adwokat Ilona Kwiecień, gdy pojazd jest „ciągnięty przez ludzi, zwierzęta, czy pojazd holujący” gdyż to ciągnący decydują o kierunku i sposobie ruchu. W przedmiotowej sprawie nastąpiła zmiana sposobu wprowadzania w ruch wynikła z nagłej zaskakującej awarii w postaci braku paliwa, ale w chwili zdarzenia za kierownicą pojazdu siedziała wciąż kierująca pojazdem, nadając kierunek pojazdowi, w środku pojazdu znajdował się jeden pasażer, a część pasażerów na chwilę przejściowo została zadysponowana w innym miejscu pojazdu. Pierwotną przyczyną zdarzenia było takie użycie pojazdu przez kierowcę samochodu, że wytworzył on niebezpieczeństwo w ruchu drogowym. Mimo braku paliwa pojazd był kierowany po drodze publicznej w sposób zagrażający bezpieczeństwu w ruchu, w tym poprzez brak właściwego oznakowania w trudnych warunkach pogodowych.
W obu instancjach sąd przychylił się do argumentacji strony powodowej.
W uzasadnieniu wyroku Sąd Apelacyjny wskazał, że w judykaturze oraz wśród przedstawicieli doktryny występują różne koncepcje odnośnie definicji „pojazdu w ruchu”, jednak przeważający jest pogląd, który to zjawisko interpretuje szeroko. Ruch pojazdu, jako przesłanka odpowiedzialności, nie może być rozumiany wyłącznie w znaczeniu czysto mechanicznym i obejmuje cały okres od momentu rozpoczęcia podróży do jej zakończenia. Należy przy tym wskazać, że szkoda może zostać wyrządzona również w czasie dobrowolnego lub przymusowego postoju pojazdu. Sąd Apelacyjny podkreśla również, że Sąd Najwyższy wypracował linię orzeczniczą, zgodnie z którą „pojazd pozostawiony na drodze publicznej, np. wskutek awarii stwarza niebezpieczeństwo dla innych użytkowników i dlatego musi być uważany za będący w ruchu”.
W przedmiotowej sprawie auto, zostało niespodziewanie unieruchomione i było dalej poruszane siłą ludzkich mięśni. Spełnione zostały zatem powyżej wskazane przesłanki, pozwalające na uznanie, że pojazd w momencie wypadku był „w ruchu” i tym samym potwierdzona została odpowiedzialność pozwanego.
Jednocześnie Sąd Apelacyjny inaczej jednak niż sąd pierwszej instancji, określił wartość przyczynienia się do powstania szkody. Z 20% określonych w wyroku Sądu Okręgowego wartość ta została podwyższona do 50%. Sąd Apelacyjny wskazał, że Pani Zdzisława, jako osoba dorosła, a jednocześnie matka małoletnich, powinna zdawać sobie sprawę z niebezpieczeństwa, które niosło ze sobą nocne przedsięwzięcie. Stąd podwyższenie tej wartości sąd uznał za w pełni uzasadnione.
sygn. akt spraw: SO w Warszawie XXV C 617/15, SA w Warszawie VI ACa 698/18